przyłącza
Niestety jest tak, że działkę mamy nieuzbrojoną
Najpierw nie było kasy, potem nie było kasy i ostatnio też nie było kasy. Odkąd pewnien bank nam zaufał ,mamy kasę
W naszym związku odnośnie budowy jest niepisany podział, że sprawy papierkowe i nagłe załatwiam ja. Łukasz załatwia materiały i robocizne.
Tak więc przyłącza to moja działka. W ubiegłym tygodniu złożyłam wniosek o przyłącze prądu. Każdy chyba wie ile to może potrwać . Zaraz po tym chciałam złożyć wniosek o przyłacze wody ale pan był w terenie i "pewnie już nie da rady wrócić". A tylko on się tym zajmuje itp. No jasne! Czemu ja sie dziwię? Jak bym pracowała w gminie to pewnie też bym nie dawała rady wrócić w piątek o godz 13.30. Już bym o tym wiedziała przed wyjazdem w teren!
Trudno, dziękuję, przyjdę w poniedziałek. W poniedziałek głowa puchła tak, że ledwo doczołgałam się do lekarza. Zwolnienie na 5 dni. Robota czeka na budowie. Wodę "ciągniemy" ok 80 m wspólnie z sąsiadem a potem każdy z nas jeszcze ok 50 m. Sąsiad ma juz wszystko gotowe i chce zacząć od przyszłego tygonia. Za jednym zamachem ma również nam zrobić. Od wtorku mój mąż biega w gminie bo pana nie ma. Mapka jest ale jest jakiś błąd. Z błędem nie wezmą. Leci poprawić ale jednak już w gminie wzięli sobie sami bo jednak taki mały błąd to nie błąd. Wczoraj pan od wniosku powiedział, że raczej nie da rady w tym tygodniu (wiadomo wyjazdy w teren) a od poniedziałku ma urlop Nie to żebym mu żałowała. Niech sobie chłop odpocznie. Ale dlaczego akurat teraz? Oczywiście żadnego zastępcy nie ma. Bo i po co? Jak wróci z urlopu to zrobi. Nie zna chyba mojego Ł .
15 minut temu Ł. zadzwonił, że wniosek jest :) Do tego jest już zaniesiony do projektanta i mapka z przyłączem do obioru w czwartek > Jak ja go kocham!
Wczoraj jednak szanowny Mąż prosił, żebym chorowała w terminach kiedy nie trzeba latać po urzędach . Się rozumie, wkońcu urzędy to moja działka!
Miłego dnia